Za nami wrzesień, a wraz z nim pierwsze wydarzenia jesiennego sezonu konferencyjnego. Długo tłumiłem w sobie te wszystkie emocje i opinie związane z tym co jest mi oferowane i jak wygląda to z czym spotykam się na konferencjach branżowych.
Nie my, nie branża – podobnie jak w innych krajach, organizacją transferu wiedzy zajmują się wyspecjalizowane firmy.
To co jednak nas odróżnia od konferencji zagranicznych to fakt, że jako branża bardzo rzadko jesteśmy zapraszani do wsparcia merytorycznego przy organizacji eventów.. Mam wrażenie, że w Polsce firmy organizujące wydarzenia brażowe są samowystarczalne!. Prelegenci są zapraszani bardziej przez pryzmat stojących za nimi marek firm, niż ich osobiste kompetencje.
Jeden ze znajomych managerów został zaproszony do wygłoszenia prezentacji. Jednakże kiedy w rozmowie okazało się, że już nie pracuje w danej firmie (bardzo znanej) organizator powiedział – “a to nie, wycofuję propozycję” i rozłączył się. Pozostawię to bez dalszego komentarza.
Na rynku jest ogromna liczba wspaniałych i kompetentnych managerów, specjalistów w branży. Trudno im się przebić, gdyż najczęściej robią swoje i nie mają „parcia na szkło”. To co robią jest ich pasją i kiedy zaczynam z nimi rozmawiać otwiera się całkiem inny świat. Szkoda, że prawdopodobnie nigdy nie zobaczycie ich na konferencjach.
Organizatorzy serwują nam całą gamę form, ups… korekta – nazw wydarzeń. Mamy więc “kongresy”, “konferencje”, “seminaria”, “warsztaty” i jako uzupełnienie “szkolenia”. Tak bogata oferta powinna mnie cieszyć i stwarzać ogrom możliwości. Problem z tym, że specjalnej różnicy w formie od lat nie widzę… niemal każde wydarzenia niezależnie czy jest „kongresem”, „konferencją”, czy „warsztatem” oparte jest na podobnym modelu – kilku a nawet kilkunastu prelegentów, wygłaszających swoje prezentacji często w oderwaniu od pozostałych. Ja lubię opowieści. Lubię kiedy idę na wycieczkę po wiedzy, poznaję historię miejsca w którym się znalazłem. Lubię usłyszeć coś nowego, inspirującego, lubię usłyszeć pytanie, wątpliwość i zaraz w kolejnej prezentacji znaleźć odpowiedź lub inspirację. Chciałbym wiedzieć na co się decyduję – chciałbym wiedzieć że kongres to naprawdę kongres – coś wielkiego, z prawdziwą pompą, że konferencja jest poświęcona merytorycznemu tematowi i że pogłębię na niej swoją wiedzę, że na seminarium spotkam eksperta (jednego –dwóch), którzy w kameralnej atmosferze wystrzelą moją wiedzę i umiejętności na naprawdę wysoki i użyteczny poziom.
Czy słyszałeś o kongresie call center ? Tak ? A o którym ?
Dla porządku – do nie dawna było ich TRZY !!! W tym roku nazwę zmieniło wydarzenie, które jako pierwsze „ przyjęło nazwę KONGRES. I proszę, nie doszukujmy się różnic, że tu jest kongres “call center”, a gdzie indziej “contact center”. Naprawdę. .
Ten jeden raz przytoczę nazwy poszczególnych dla jasności.. Kongres Contact Center odbył się po raz pierwszy w 2006 roku i został zorganizowany przez Infor Media (później przekształcony/ wchłonięty przez wydawcę Pulsu Biznesu). Od 2010 roku Kongres Contact Center organizuje Business Media Solutions. W końcu w 2012 roku bodajże pierwsza branżowa konferencja Siła Telemarketingu stała się kolejnym Kongresem Contact Center – na Boga – po co ??? (organizator – Nowoczesna Firma).
Czy nazwa “kongres contact center” ma rzucić nas (rynek, managerów) na kolana? Czy może ma wprowadzić w błąd?
Mnie i moich znajomych nie raz już wprowadziło w błąd, kiedy umawialiśmy się, że spotkamy się na kongresie. Tyle że każdy myślał o innym :). Dla mnie kongres to wydarzenie wyjątkowe : merytoryczne, mocne w swym przekazie, poparte realną reprezentacją branżową i z wyjątkową oprawą.
Może uda się jeszcze określeniu “kongres contact center” nadać realnej wartości. Póki co dzięki idiotycznemu szukaniu sposobu na nas (managerów CC) sięgnęło ono znaczeniowo poziomu przedszkola
Każda konferencja w swoim ciepełku ogrzewa grono partnerów, albo odwrotnie. To organizatorzy próbuję ogrzać wartość swoich konferencji w ciepełku firm i organizacji partnerskich, zyskując nieco, albo wiele, przy tym.
W modelu idealnym mówiąc o partnerstwie – mówimy o współdziałaniu – czyli każda ze stron wnosi wartość! , ale dodatkowo łączy ich przede wszystkim wspólny cel.
Dla potwierdzenia mojej tezy rozpocząłem poszukiwania definicji „partnerstwa” jako współdziałania dla osiągnięcia wspólnego celu – I np.„wikisłownik” zestawia określenie “partnerstwo” z takimi pojęciami jak: – współpraca, wzajemność, zaufanie, pomoc.
Aby dochować rzetelności sprawdziłem również znaczenie słowa „partner”. Tu jednak doznałem osobistej porażki czy wręcz upokorzenia. Okazuje się, że Wikipedia zestawia określenia “partner” i “sponsor” niemalże jako synonimy. Niby ciężko dyskutować z encyklopedią (nawet internetową), ale spróbujmy podejść do tego metodycznie:
Partner merytoryczny – ten który wspiera merytorycznie, daje wiedzę i kompetencję dotyczącą branży, jej potrzeb, specyficznej wiedzy, wie kto posiada takową wiedzę – pomaga w przygotowaniu oraz saportuje program wydarzenia, będąc współodpowiedzialnym za efekt merytoryczny (zakładam, że za to ludzie płacą ) ., ale tak byłoby w świecie idealnym.
W praktyce jest: logo organizatora, które ma uwiarygodnić wartość wydarzenia. W niektórych przypadkach (nierzadkich) tytuł partnera merytorycznego można również kupić, tylko na ile wtedy partner merytoryczny jest merytoryczny…
Partner medialny – ten, który może nagłośnić wydarzenie – czyli szeroko pojęta branża medialna i informacyjna – portale i wortale informacyjne, prasa itp. Dają dostęp do rzeszy swoich odbiorców – baza mailingowa, ogłoszenie w swoim medium i oczywiście swoje logo na stronie wydarzenia. W praktyce medium służy do nagłośnienia wydarzenia, rzadko spotykam się choćby z publikacją relacji z wydarzenia. Niestety. Czyli znów można rzecz skupiamy się na sprzedaży eventu a nie na jego wartości.
Partner (czyt. Sponsor) – ten, który wspiera finansowo wydarzenie / organizatora wydarzenia. W zamian może liczyć na cały pakiet korzyści: czas antenowy – czyli możliwość zabrania głosu podczas wydarzenia, promocję marki podczas wydarzenia (przed i po również), dotarcie do potencjalnej grupy docelowej. Hmmm, w zaszadzie obie strony zyskują (choć każdy ma inny cel),
Ewentualnie patron – to oryginalne określenie wszystkich powyższych opcji tyle, że jako patron dajesz swoją markę, w zamian za … W najlepszym wypadku zyskujesz wejście na konferencję (dla jednej osoby)…
Tak, wiem, organizowane wydarzenia – niezależnie od formuły – począwszy od szkolenia na kongresie skończywszy to świetna okzaja do promocji marki, ale ten kto spotkał się ze mną na negocjacyjnej ścieżce wie – prostytucji mówimy zdecydowane NIE!.
Dbam o użyteczność tego co robię, dlatego jeżeli chcesz wesprzeć się na mojej Fundacji Forum Call Center, która reprezentuje kompetencjie (czyli wiedzę, umiejętności, kontakty, środowisko, znajomość branży i jej trendów i wielu, wielu innych wartości) nie proponuj mi partnerstwa, które nim nie jest. Zaproponuj mi współdziałanie !
Życzyłbym sobie i każdemu managerowi czy innemu uczestnikowi rynku contact center dostępu do naprawdę merytorycznej wiedzy. Kiedy kupuję samochód chcę, żeby jeździł i spełniał moje oczekiwania i potrzeby w zakresie funkcjonalności tak, żebym w spodziewanym komforcie i o czasie dotarł w określone miejsce. Kiedy płacę za konferencję, seminarium czy szkolenie chcę być spełniony, naładowany pozytywną energią i zainspirowany nowymi koncepcjami – spójnymi z aktualnymi (realnymi) trendami), tak żebym zrealizował swoje cele biznesowe i operacyjne.
Nie mam nic naprzeciwko europejskim cenom wejść na konferencję/kongresy/szkolenia na polskim rynku, ale w zamian oczekuję iż przyniesie mi to w co zainwestowałem.